Roman Giertych: powrĂłt do polityki ?
Giertych był konfidentem Tuska w rządzie Kaczyńskiego ?.
Wywiad Giertycha z Grochal w Wyborczej to mieszanka cynizmu i ekshibicjonizmu. Może i dobrze, bo Giertych opisując swój udział w obaleniu rządu Kaczyńskiego ujawnił niechcący swoja role konfidenta Tuska, konfidenta Układu , który pomógł rozegrać Kaczyńskiego i PiS. Pod spodem kluczowy fragment rozmowy Giertycha. Zanim do tego dojdę przedstawię wnioski jakie wysnułam na tej podstawie.
Giertych dobrze się znał z Tuskiem . Tusk powiedział mu ,że będzie oszukiwał Kaczyńskiego , bo nie chce z nim koalicji . Rozmowy o POPiS e będą pozorowane. Giertych ,pomimo tego ,że miał pomysł na przekształcenie LPR w partię konserwatywno liberalna musiał ją poświęcić , bo Tusk kazał mu wejść w koalicję z Kaczyńskim , aby go rozegrać . Albo Giertych, albo Tusk mieli swojego donosiciela , kreta u boku Kaczyńskiego. Giertych cały czas spotykał się z Tuskiem , aby przyjmować instrukcje. Giertych rozgrywał prawdopodobnie na polecenie Tuska Samoobronę , którą chciał zniszczyć i podburzał Kaczyńskiego i Ziobro przeciwko Lepperowi . Istnieje jakiś hak na Giertycha , który jak widzimy po wywiadzie złamał mu kręgosłup i zdał na łaskę Tuska . Musi być jakiś bardzo poważny powód , dla którego Giertych panicznie boi się możliwości wsadzenia go do więzienia przez Kaczyńskiego. Giertych cały czas panicznie się bał , dużo wcześniej niż wszedł w koalicję z Kaczyńskim . Od dawna nienawidził Kaczyńskiego . Gotów był na poniżenie , służalcze wkradnie się w łaski Kaczyńskiego.
Pod spodem orgia podłości , cynizmu i głupoty w wykonaniu Giertycha .
Giertych ” Część Polaków zawsze tęskniła za silną władzą. Raz mniej, raz bardziej. Takim momentem był 2006 r., stąd wzięła się moja bliska współpraca z PO, z Donaldem Tuskiem. Myśmy wtedy obalili próbę konstytucyjnego zamachu stanu, który robił Lech z Jarosławem Kaczyńskim.”.....”Akurat. Wróćmy do tego konstytucyjnego zamach stanu, co to było?
- Próba doprowadzenia do zmiany władzy przy wykorzystaniu konstytucyjnych instrumentów, ale wbrew duchowi prawa. PiS próbował na początku 2006 r. doprowadzić do przyspieszonych wyborów, grając terminami ustawy budżetowej. Nawiasem mówiąc, orędownikiem tej próby był mój przyjaciel Michał Kamiński. Pięć klubów się temu sprzeciwiało: PO, SLD, Samoobrona, PSL i my. Myśmy wtedy okupowali salę posiedzeń w Sejmie, dyżury mieliśmy, bo baliśmy się, że zamkną ją na klucz. Myśmy mieli już dogadanego nowego marszałka, Bronisława Komorowskiego, miał być przegłosowany przez 300 posłów, ale trochę wbrew procedurze..”.....”Wszystko w panice przed wyborami.- Tak, nie ukrywam. PiS miał wtedy w sondażach pod 50 proc. Myśmy wszyscy wiedzieli, że po wyborach mieliby większość w Senacie i w Sejmie. Przy prezydencie Lechu Kaczyńskim oznaczało to władzę totalną.”......” Kiedy się panu tak przestawiło, że PiS to wróg?- Nigdy nie byłem sojusznikiem PiS. To ja doprowadziłem jego rząd do upadku.Był pan jego koalicjantem.
- W 2005 r. byłem pewien, że będzie PO-PiS, a my będziemy budować opozycję i czekać na swój czas. Gdy Donald, pamiętam ten Konwent Seniorów, przyszedł i powiedział, że nie wchodzi do rządu i będą tylko pozorować koalicyjne rozmowy, to mi się świat zachwiał. Miałem pomysł, że przerobię partię na bardziej konserwatywno-liberalną, będziemy atakować od strony opozycji. Jak mi to Donald powiedział, powstało pytanie - co dalej z Ligą. Wszyscy pchali nas do rządu. Miałem rozłam wewnętrzny, który doprowadził do wyjścia sześciu posłów i groził dalszym odchodzeniem. Wtedy zrozumiałem, że Liga to trup. Byłem przed dylematem: albo wejdę w koalicję i będę czekał, albo mnie załatwią. Moja cała strategia od wejścia do rządu sprowadzała się do tego, żeby być pupilem Kaczyńskiego, żeby zapomniał wszystko to, co było, te walki. A to dlatego, że uważałem, że Kaczyński będzie chciał nas zabić, a miał prokuraturę, Ziobrę, miał wszystko. I moja jedyna nadzieja była w tym, że dojdzie do kryzysu, zanim mnie rozwali. Rozwali?- To znaczy aresztuje. „...”Rzeczywiście, czasem wchodził pan w konflikt z PiS, np. z Kluzik-Rostkowską.
- Ale wszystko z prawej strony, żeby przekonać Jarosława, że moje porozumienie z PO jest niemożliwe. Bez przerwy mi zarzucał, że ja mam kontakty z Tuskiem...I słusznie zarzucał.
- Nie dało się ukryć. Wyszło, że Tusk był u mnie w domu. A to od razu lądowało na biurku u Jarka. I w związku z tym ja musiałem obchodzić go od prawej strony, żeby miał pewność, że niemożliwe jest porozumienie z PO Zostawmy to. Mówię o strategii partii. Żeby zejść z linii strzału. W czerwcu 2007 r. wszystko się ważyło. Miałem w PiS człowieka, któremu do dziś jestem wdzięczny, w komitecie politycznym, wiedziałem, co oni myślą, nie byłem głuchy, dokładnie wiedziałem, co rozważa Kaczyński. Słynny kret? On nadal tam jest? Nie powiem kto, ale nie był to ani Michał Kamiński, ani Adam Bielan, a raczej ktoś, kto ich w tym czasie bardzo zwalczał. I dokładnie wiedziałem, gdzie będą uderzać. Więc w czerwcu 2007 r. już prawie była decyzja, że to my idziemy pod nóż, był przeciek, że będą zatrzymywać Wierzejskiego. Ale pogadałem z Ziobrą i zasugerowałem mu, że są ciekawsze tematy. Krótko mówiąc, Ziobro się przekonał, że lepiej Jarka przekonać do drugiego frontu, czyli ataku na Samoobronę.Jak pan przekonał Ziobrę?
- To moja tajemnica. I gdy Jarosław rzucił się na Leppera, dla mnie to był po prostu moment, w którym powiedziałem: "Teraz albo nigdy". Albo go załatwię, albo mnie wsadzi do więzienia, taka była alternatywa. Ja już wiedziałem, że prokuraturę mają całkowicie podporządkowaną, na telefon.
Pamiętam, jak byłem przesłuchiwany w aferze gruntowej i pani prokurator okręgowa, która mnie wezwała jeszcze jako posła pod groźbą doprowadzenia, przesłuchując mnie, co chwila dzwoniła: - Tak, panie ministrze, tak, panie ministrze. Totalnie mieli podporządkowane też służby.”......(źródło )
Marek Mojsiewicz
Wywiad Giertycha z Grochal w Wyborczej to mieszanka cynizmu i ekshibicjonizmu. Może i dobrze, bo Giertych opisując swój udział w obaleniu rządu Kaczyńskiego ujawnił niechcący swoja role konfidenta Tuska, konfidenta Układu , który pomógł rozegrać Kaczyńskiego i PiS. Pod spodem kluczowy fragment rozmowy Giertycha. Zanim do tego dojdę przedstawię wnioski jakie wysnułam na tej podstawie.
Giertych dobrze się znał z Tuskiem . Tusk powiedział mu ,że będzie oszukiwał Kaczyńskiego , bo nie chce z nim koalicji . Rozmowy o POPiS e będą pozorowane. Giertych ,pomimo tego ,że miał pomysł na przekształcenie LPR w partię konserwatywno liberalna musiał ją poświęcić , bo Tusk kazał mu wejść w koalicję z Kaczyńskim , aby go rozegrać . Albo Giertych, albo Tusk mieli swojego donosiciela , kreta u boku Kaczyńskiego. Giertych cały czas spotykał się z Tuskiem , aby przyjmować instrukcje. Giertych rozgrywał prawdopodobnie na polecenie Tuska Samoobronę , którą chciał zniszczyć i podburzał Kaczyńskiego i Ziobro przeciwko Lepperowi . Istnieje jakiś hak na Giertycha , który jak widzimy po wywiadzie złamał mu kręgosłup i zdał na łaskę Tuska . Musi być jakiś bardzo poważny powód , dla którego Giertych panicznie boi się możliwości wsadzenia go do więzienia przez Kaczyńskiego. Giertych cały czas panicznie się bał , dużo wcześniej niż wszedł w koalicję z Kaczyńskim . Od dawna nienawidził Kaczyńskiego . Gotów był na poniżenie , służalcze wkradnie się w łaski Kaczyńskiego.
Pod spodem orgia podłości , cynizmu i głupoty w wykonaniu Giertycha .
Giertych ” Część Polaków zawsze tęskniła za silną władzą. Raz mniej, raz bardziej. Takim momentem był 2006 r., stąd wzięła się moja bliska współpraca z PO, z Donaldem Tuskiem. Myśmy wtedy obalili próbę konstytucyjnego zamachu stanu, który robił Lech z Jarosławem Kaczyńskim.”.....”Akurat. Wróćmy do tego konstytucyjnego zamach stanu, co to było?
- Próba doprowadzenia do zmiany władzy przy wykorzystaniu konstytucyjnych instrumentów, ale wbrew duchowi prawa. PiS próbował na początku 2006 r. doprowadzić do przyspieszonych wyborów, grając terminami ustawy budżetowej. Nawiasem mówiąc, orędownikiem tej próby był mój przyjaciel Michał Kamiński. Pięć klubów się temu sprzeciwiało: PO, SLD, Samoobrona, PSL i my. Myśmy wtedy okupowali salę posiedzeń w Sejmie, dyżury mieliśmy, bo baliśmy się, że zamkną ją na klucz. Myśmy mieli już dogadanego nowego marszałka, Bronisława Komorowskiego, miał być przegłosowany przez 300 posłów, ale trochę wbrew procedurze..”.....”Wszystko w panice przed wyborami.- Tak, nie ukrywam. PiS miał wtedy w sondażach pod 50 proc. Myśmy wszyscy wiedzieli, że po wyborach mieliby większość w Senacie i w Sejmie. Przy prezydencie Lechu Kaczyńskim oznaczało to władzę totalną.”......” Kiedy się panu tak przestawiło, że PiS to wróg?- Nigdy nie byłem sojusznikiem PiS. To ja doprowadziłem jego rząd do upadku.Był pan jego koalicjantem.
- W 2005 r. byłem pewien, że będzie PO-PiS, a my będziemy budować opozycję i czekać na swój czas. Gdy Donald, pamiętam ten Konwent Seniorów, przyszedł i powiedział, że nie wchodzi do rządu i będą tylko pozorować koalicyjne rozmowy, to mi się świat zachwiał. Miałem pomysł, że przerobię partię na bardziej konserwatywno-liberalną, będziemy atakować od strony opozycji. Jak mi to Donald powiedział, powstało pytanie - co dalej z Ligą. Wszyscy pchali nas do rządu. Miałem rozłam wewnętrzny, który doprowadził do wyjścia sześciu posłów i groził dalszym odchodzeniem. Wtedy zrozumiałem, że Liga to trup. Byłem przed dylematem: albo wejdę w koalicję i będę czekał, albo mnie załatwią. Moja cała strategia od wejścia do rządu sprowadzała się do tego, żeby być pupilem Kaczyńskiego, żeby zapomniał wszystko to, co było, te walki. A to dlatego, że uważałem, że Kaczyński będzie chciał nas zabić, a miał prokuraturę, Ziobrę, miał wszystko. I moja jedyna nadzieja była w tym, że dojdzie do kryzysu, zanim mnie rozwali. Rozwali?- To znaczy aresztuje. „...”Rzeczywiście, czasem wchodził pan w konflikt z PiS, np. z Kluzik-Rostkowską.
- Ale wszystko z prawej strony, żeby przekonać Jarosława, że moje porozumienie z PO jest niemożliwe. Bez przerwy mi zarzucał, że ja mam kontakty z Tuskiem...I słusznie zarzucał.
- Nie dało się ukryć. Wyszło, że Tusk był u mnie w domu. A to od razu lądowało na biurku u Jarka. I w związku z tym ja musiałem obchodzić go od prawej strony, żeby miał pewność, że niemożliwe jest porozumienie z PO Zostawmy to. Mówię o strategii partii. Żeby zejść z linii strzału. W czerwcu 2007 r. wszystko się ważyło. Miałem w PiS człowieka, któremu do dziś jestem wdzięczny, w komitecie politycznym, wiedziałem, co oni myślą, nie byłem głuchy, dokładnie wiedziałem, co rozważa Kaczyński. Słynny kret? On nadal tam jest? Nie powiem kto, ale nie był to ani Michał Kamiński, ani Adam Bielan, a raczej ktoś, kto ich w tym czasie bardzo zwalczał. I dokładnie wiedziałem, gdzie będą uderzać. Więc w czerwcu 2007 r. już prawie była decyzja, że to my idziemy pod nóż, był przeciek, że będą zatrzymywać Wierzejskiego. Ale pogadałem z Ziobrą i zasugerowałem mu, że są ciekawsze tematy. Krótko mówiąc, Ziobro się przekonał, że lepiej Jarka przekonać do drugiego frontu, czyli ataku na Samoobronę.Jak pan przekonał Ziobrę?
- To moja tajemnica. I gdy Jarosław rzucił się na Leppera, dla mnie to był po prostu moment, w którym powiedziałem: "Teraz albo nigdy". Albo go załatwię, albo mnie wsadzi do więzienia, taka była alternatywa. Ja już wiedziałem, że prokuraturę mają całkowicie podporządkowaną, na telefon.
Pamiętam, jak byłem przesłuchiwany w aferze gruntowej i pani prokurator okręgowa, która mnie wezwała jeszcze jako posła pod groźbą doprowadzenia, przesłuchując mnie, co chwila dzwoniła: - Tak, panie ministrze, tak, panie ministrze. Totalnie mieli podporządkowane też służby.”......(źródło )
Marek Mojsiewicz
Kto został szefem instytutu prorządowej "prawicy"? Roman Giertych.
Dziś ustanowiono władze Instytutu Myśli Państwowej, reklamowanego jako nowa "inicjatywa ponadpartyjna". Prezesem tego groteskowego przedsięwzięcia został Roman Giertych, znany z bliskich relacji z PO, m.in. z Radosławem Sikorskim. Był szef LPR będzie miał "doborowe" towarzystwo, bo do zarządu weszli: były premier Kazimierz Marcinkiewicz, poseł Jarosław Jagiełło i europoseł Michał Kamiński.
Kamiński będzie także przewodniczącym Rady Naczelnej. W jej składzie znajdą się wszyscy członkowie-założyciele Instytutu. "Rada Naczelna to najważniejsze ciało, które będzie określać kierunki działania. Zarząd to ciało wykonawcze, które sprawuje bieżące funkcje" - podkreślił Giertych.
Przypomnijmy, że pod deklaracją założycielską podpisali się m.in. Stefan Niesiołowski i Jacek Żalek (obaj z PO), b. premier Kazimierz Marcinkiewicz, Jan Filip Libicki (bezpartyjny, senator klubu PO), Michał Kamiński (PJN), Jarosław Jagiełło (poseł niezrzeszony) i Leszek Moczulski (wieloletni szef KPN). Brakuje chyba tylko Tomasza Wołka, Joanny Kluzik-Rostkowskiej i słynnej "Izabel" Marcinkiewicz.
W deklaracji założycielskiej Instytutu z lutego czytamy, że jest to "porozumienie promujące nowe idee dla Polski, analizujące zmiany zachodzące w świecie współczesnym i formułujące konkretne propozycje rozwiązań ustrojowych, społecznych, politycznych i ekonomicznych".
Czytelnikom Niezalezna.pl przypominamy kilka wypowiedzi "mędrców" Instytutu:
Michał Kamiński: Kaczyński, rozpętując tę histerię, zrobił bardzo wiele złego dla pamięci o własnym bracie. On uczynił z debaty smoleńskiej wyłącznie partyjną maczugę, którą z lubością tłucze oponentów
Roman Giertych: Część Polaków zawsze tęskniła za silną władzą. Raz mniej, raz bardziej. Takim momentem był 2006 r., stąd wzięła się moja bliska współpraca z PO, z Donaldem Tuskiem. Myśmy wtedy obalili próbę konstytucyjnego zamachu stanu, który robił Lech z Jarosławem Kaczyńskim.
Stefan Niesiołowski: Kaczyńscy są źródłem wszelkiego zła. Zwłaszcza Jarosław Kaczyński.
Autor: Grzegorz Wierzchołowski
Żródło: niezalezna.pl, PAP
Dziś ustanowiono władze Instytutu Myśli Państwowej, reklamowanego jako nowa "inicjatywa ponadpartyjna". Prezesem tego groteskowego przedsięwzięcia został Roman Giertych, znany z bliskich relacji z PO, m.in. z Radosławem Sikorskim. Był szef LPR będzie miał "doborowe" towarzystwo, bo do zarządu weszli: były premier Kazimierz Marcinkiewicz, poseł Jarosław Jagiełło i europoseł Michał Kamiński.
Kamiński będzie także przewodniczącym Rady Naczelnej. W jej składzie znajdą się wszyscy członkowie-założyciele Instytutu. "Rada Naczelna to najważniejsze ciało, które będzie określać kierunki działania. Zarząd to ciało wykonawcze, które sprawuje bieżące funkcje" - podkreślił Giertych.
Przypomnijmy, że pod deklaracją założycielską podpisali się m.in. Stefan Niesiołowski i Jacek Żalek (obaj z PO), b. premier Kazimierz Marcinkiewicz, Jan Filip Libicki (bezpartyjny, senator klubu PO), Michał Kamiński (PJN), Jarosław Jagiełło (poseł niezrzeszony) i Leszek Moczulski (wieloletni szef KPN). Brakuje chyba tylko Tomasza Wołka, Joanny Kluzik-Rostkowskiej i słynnej "Izabel" Marcinkiewicz.
W deklaracji założycielskiej Instytutu z lutego czytamy, że jest to "porozumienie promujące nowe idee dla Polski, analizujące zmiany zachodzące w świecie współczesnym i formułujące konkretne propozycje rozwiązań ustrojowych, społecznych, politycznych i ekonomicznych".
Czytelnikom Niezalezna.pl przypominamy kilka wypowiedzi "mędrców" Instytutu:
Michał Kamiński: Kaczyński, rozpętując tę histerię, zrobił bardzo wiele złego dla pamięci o własnym bracie. On uczynił z debaty smoleńskiej wyłącznie partyjną maczugę, którą z lubością tłucze oponentów
Roman Giertych: Część Polaków zawsze tęskniła za silną władzą. Raz mniej, raz bardziej. Takim momentem był 2006 r., stąd wzięła się moja bliska współpraca z PO, z Donaldem Tuskiem. Myśmy wtedy obalili próbę konstytucyjnego zamachu stanu, który robił Lech z Jarosławem Kaczyńskim.
Stefan Niesiołowski: Kaczyńscy są źródłem wszelkiego zła. Zwłaszcza Jarosław Kaczyński.
Autor: Grzegorz Wierzchołowski
Żródło: niezalezna.pl, PAP
Faktycznie, "doborowe" towarzystwo. A już Niesiołowski, który podpisał się pod tym przedsięwzięciem, jest tu bardzo silnym punktem.Syriusz pisze:Kto został szefem instytutu prorządowej "prawicy"? Roman Giertych.
Dziś ustanowiono władze Instytutu Myśli Państwowej, reklamowanego jako nowa "inicjatywa ponadpartyjna". Prezesem tego groteskowego przedsięwzięcia został Roman Giertych, znany z bliskich relacji z PO, m.in. z Radosławem Sikorskim. Były szef LPR będzie miał "doborowe" towarzystwo, bo do zarządu weszli: były premier Kazimierz Marcinkiewicz, poseł Jarosław Jagiełło i europoseł Michał Kamiński.

Dla nas Polaków-patriotów Giertych jest już na zawsze spalony.
Roman Giertych oskarża polskich polityków o antysemityzm.
Roman Giertych postanowił stanąć po stronie przedstawicieli Niemiec oraz Izraela, którzy oskarżyli polskich polityków, którzy zagłosowali przeciwko wprowadzeniu w Polsce uboju rytualnego, o antysemityzm.
Stanisław Michalkiewicz od dawna twierdzi, że Niemcy oraz Izrael prowadzą wspólną politykę wobec Polski zrzucania odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej. Jej objawem jest zintensyfikowane w ostatnim czasie oskarżanie nas o antysemityzm. Do rangi symbolu urasta tutaj film "Nasze Matki, nasi ojcowie".
Dobrą współpracę Niemiec i Izraela w tej dziedzinie, widać na przykładzie oceny głosowania w polskim Sejmie w sprawie uboju rytualnego. W opinii części Niemców oraz Żydów, zakaz uboju rytualnego w Polsce został podtrzymany, gdyż w większości polscy politycy są antysemitami. O dziwo podobnie uważa sam Roman Giertych, który kiedyś jako szef LPR był wielokrotnie posądzany o antysemityzm. Znany mecenas nazwał posłów glosujących za zakazem uboju rytualnego antysemitami: "Okazali się antysemitami. Od tego głosowania PiS i Ruch Palikota są dla mnie partiami antysemickimi w znaczeniu praktycznym. Ich intencją nie było uderzenie w naród żydowski, ale w praktyce, jeżeli komuś się mówi, że nie może praktykować swojej religii, to jest się przeciwko tej osobie".
Warto zauważyć, że tym sposobem również cały salon z profesor Środą oraz "Gazetą Wyborczą" został zaliczony do grona antysemitów. A przecież jak mówi Stanisław Michalkiewicz "Wyborcza" to żydowska gazeta dla Polaków. Któż by przypuszczał, że Roman Giertych, którego jeszcze kilka lat temu uznawano za godnego następce Romana Dmowskiego, będzie łajał polskich polityków za antysemityzm. W polskiej polityce wiele się wydarzyło, ale czegoś takiego chyba jeszcze nie było.
Roman Giertych postanowił stanąć po stronie przedstawicieli Niemiec oraz Izraela, którzy oskarżyli polskich polityków, którzy zagłosowali przeciwko wprowadzeniu w Polsce uboju rytualnego, o antysemityzm.
Stanisław Michalkiewicz od dawna twierdzi, że Niemcy oraz Izrael prowadzą wspólną politykę wobec Polski zrzucania odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej. Jej objawem jest zintensyfikowane w ostatnim czasie oskarżanie nas o antysemityzm. Do rangi symbolu urasta tutaj film "Nasze Matki, nasi ojcowie".
Dobrą współpracę Niemiec i Izraela w tej dziedzinie, widać na przykładzie oceny głosowania w polskim Sejmie w sprawie uboju rytualnego. W opinii części Niemców oraz Żydów, zakaz uboju rytualnego w Polsce został podtrzymany, gdyż w większości polscy politycy są antysemitami. O dziwo podobnie uważa sam Roman Giertych, który kiedyś jako szef LPR był wielokrotnie posądzany o antysemityzm. Znany mecenas nazwał posłów glosujących za zakazem uboju rytualnego antysemitami: "Okazali się antysemitami. Od tego głosowania PiS i Ruch Palikota są dla mnie partiami antysemickimi w znaczeniu praktycznym. Ich intencją nie było uderzenie w naród żydowski, ale w praktyce, jeżeli komuś się mówi, że nie może praktykować swojej religii, to jest się przeciwko tej osobie".
Warto zauważyć, że tym sposobem również cały salon z profesor Środą oraz "Gazetą Wyborczą" został zaliczony do grona antysemitów. A przecież jak mówi Stanisław Michalkiewicz "Wyborcza" to żydowska gazeta dla Polaków. Któż by przypuszczał, że Roman Giertych, którego jeszcze kilka lat temu uznawano za godnego następce Romana Dmowskiego, będzie łajał polskich polityków za antysemityzm. W polskiej polityce wiele się wydarzyło, ale czegoś takiego chyba jeszcze nie było.
No właśnie. Któż by przypuszczał ??Syriusz pisze:Roman Giertych oskarża polskich polityków o antysemityzm.
Roman Giertych postanowił stanąć po stronie przedstawicieli Niemiec oraz Izraela, którzy oskarżyli polskich polityków, którzy zagłosowali przeciwko wprowadzeniu w Polsce uboju rytualnego, o antysemityzm.
Któż by przypuszczał, że Roman Giertych, którego jeszcze kilka lat temu uznawano za godnego następce Romana Dmowskiego, będzie łajał polskich polityków za antysemityzm. W polskiej polityce wiele się wydarzyło, ale czegoś takiego chyba jeszcze nie było.

Jeszcze raz powtórzę : Romuś Giertych zeszmacił się totalnie.
Jednak brawa mu nikt nie bił. Budzi raczej litość . Człowiek niby chce mieć wpływy i nie wie z której strony ma podejść. Nawet aluzja odnośnie kota alka nikogo nie ubawiła. Bo skąd nagle u Giertycha taka tolerancja religijna ,tego pojąć się nie da.No właśnie. Któż by przypuszczał ??![]()
Jeszcze raz powtórzę : Romuś Giertych zeszmacił się totalnie.
http://natemat.pl/100939,roman-giertych ... suje-na-po
Roman Giertych: Chłopcy, którzy nazywają się "Ruchem Narodowym" nie mają z nim nic wspólnego. Zagłosuję na PO
Dawny wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego dzisiaj deklaruje, że zagłosuje na PO. I to pomimo utrzymujących się różnic światopoglądowych. – Ci chłopcy, którzy nazywają się "Ruchem Narodowym", nie mają z ruchem narodowym nic wspólnego i tylko kompromitują tradycję obozu narodowego – komentuje Roman Giertych w "Bez autoryzacji".
Pozostawiam bez komentarza ...
Roman Giertych: Chłopcy, którzy nazywają się "Ruchem Narodowym" nie mają z nim nic wspólnego. Zagłosuję na PO
Dawny wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego dzisiaj deklaruje, że zagłosuje na PO. I to pomimo utrzymujących się różnic światopoglądowych. – Ci chłopcy, którzy nazywają się "Ruchem Narodowym", nie mają z ruchem narodowym nic wspólnego i tylko kompromitują tradycję obozu narodowego – komentuje Roman Giertych w "Bez autoryzacji".
Pozostawiam bez komentarza ...
Odlot czy temperatura? Giertych uważa siebie za Konrada Wallenroda, który rozwalił rząd PiS.
Roman Giertych może liczyć na wsparcie prorządowych mediów. Nie zostawią przecież w potrzebie adwokata ważnego ministra i syna premiera. Nawet jeśli ujawniono nagranie rozmowy, której treść kompromituje prawnika. I pozwalają mu - tym razem w "Newsweeku" - wygłaszać groteskowe tezy.
"Zdaje się, że Giertych postanowił wykorzystać swoje przysłowiowe pięć minut i przygotować sobie grunt pod powrót do czynnej polityki" - można przeczytać na portalu telewizjarepublika.pl, na którym omówiono wywiad Romana Giertycha, który ukazał się w najnowszym wydaniu "Newsweeka".
Oczywiście, odnosi się do nagrania rozmowy sprzed trzech lat, ale zaskakujące teorie snuje również na temat rządu, w którym był ministrem.
- To ja rozwaliłem rząd PiS-u. I jestem z tego dumny. Skoro pan chciał Konrada Wallenroda, to proszę bardzo – to jeden z cytatów.
- Już nie oceniam ludzi tak kategorycznie. Nadal jestem konserwatywny i tutaj poglądy mi się niewiele zmieniły - to inny fragment wywiadu. I można pękać ze śmiechu, gdy znamy już treść nagrania rozmowy Giertych-Piński-Nisztor.
- Ale poprzedni mój wizerunek społeczny wynikał po pierwsze z pewnego przejaskrawienia medialnego, a po drugie z tła, na którym występowałem w klubie i partii, gdzie miałem ludzi głoszących poglądy kompletnie od czapy - dodał, choć sam był liderem Ligi Polskich Rodzin.
Mówi też o "długoletniej przyjaźni ze środowiskiem PO". - My się przyjaźniliśmy z Donaldem Tuskiem, Rokitą, Schetyną itd., grywaliśmy z nimi po cichu w piłkę, w koszykówkę. Gdyby wówczas się o tym dowiedział nasz elektorat, toby nas rozszarpał. Ale taka była rzeczywistość. Jestem z Donaldem Tuskiem na „ty” od lat, a w rządzie PiS nie byłem z nikim na „ty”.
Hipokryta. Tak chyba można określić taką postawę. Idealny kandydat na członka Platformy Obywatelskiej
Roman Giertych może liczyć na wsparcie prorządowych mediów. Nie zostawią przecież w potrzebie adwokata ważnego ministra i syna premiera. Nawet jeśli ujawniono nagranie rozmowy, której treść kompromituje prawnika. I pozwalają mu - tym razem w "Newsweeku" - wygłaszać groteskowe tezy.
"Zdaje się, że Giertych postanowił wykorzystać swoje przysłowiowe pięć minut i przygotować sobie grunt pod powrót do czynnej polityki" - można przeczytać na portalu telewizjarepublika.pl, na którym omówiono wywiad Romana Giertycha, który ukazał się w najnowszym wydaniu "Newsweeka".
Oczywiście, odnosi się do nagrania rozmowy sprzed trzech lat, ale zaskakujące teorie snuje również na temat rządu, w którym był ministrem.
- To ja rozwaliłem rząd PiS-u. I jestem z tego dumny. Skoro pan chciał Konrada Wallenroda, to proszę bardzo – to jeden z cytatów.
- Już nie oceniam ludzi tak kategorycznie. Nadal jestem konserwatywny i tutaj poglądy mi się niewiele zmieniły - to inny fragment wywiadu. I można pękać ze śmiechu, gdy znamy już treść nagrania rozmowy Giertych-Piński-Nisztor.
- Ale poprzedni mój wizerunek społeczny wynikał po pierwsze z pewnego przejaskrawienia medialnego, a po drugie z tła, na którym występowałem w klubie i partii, gdzie miałem ludzi głoszących poglądy kompletnie od czapy - dodał, choć sam był liderem Ligi Polskich Rodzin.
Mówi też o "długoletniej przyjaźni ze środowiskiem PO". - My się przyjaźniliśmy z Donaldem Tuskiem, Rokitą, Schetyną itd., grywaliśmy z nimi po cichu w piłkę, w koszykówkę. Gdyby wówczas się o tym dowiedział nasz elektorat, toby nas rozszarpał. Ale taka była rzeczywistość. Jestem z Donaldem Tuskiem na „ty” od lat, a w rządzie PiS nie byłem z nikim na „ty”.
Hipokryta. Tak chyba można określić taką postawę. Idealny kandydat na członka Platformy Obywatelskiej
Tusk cały czas był alfonsem Giertycha
Giertych odradzał Nisztorowi publikację książki o Janie Kulczyku. „...„ Będzie ścigał Cię do końca świata. Wszystkimi możliwymi metodami. (…) **Wyjdzie książka, oni cię pozwą za chwilę. Ty nie wyrwiesz kasy ja nie zarobię kasy. Faktem jest, że jak sprzedamy mu tę książkę, to książka nie wyjdzie. To jest prawda. Ale ty musisz, słuchaj, za tyle kasy to ty napiszesz następną książkę. No, o kimś innym „..”Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy (400 tys. - dop. red.) i dziesięć pro (chodzi o procent od tego, co uda się wyciągnąć od Kulczyka). (…) Możemy taki „way of life zrobić”. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny „...”Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie megabestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa [miliardera – red.], tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam „..”Masz materiał na następną książkę, to możemy zrobić firmę , tak? Ja daję opiekę prawną. Wszystko załatwię tak, żeby było koszerne. Ty zbierasz materiały, ty piszesz, zadajesz pytania „...(źródło )
„„Spółka kupuje anonimowo. Oczywiście przez mojego człowieka. Mojego nazwiska nie będzie. Kupuje, płaci podatki, wszystko. Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie mega bestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa (miliardera – red.), tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam (…). W tej chwili modus operandi, że se bierzemy następnego gościa, tak?”. W końcu Giertych przechodzi do rzeczy: „Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy (400 tysięcy złotych – red.) i dziesięć pro (chodzi o procenty, od tego co uda się wyciągnąć od Kulczyka – red.).” Giertych roztacza perspektywy: „Bo możemy taki " way of life" zrobić. Ty będziesz pisał. A ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny”. Mecenas zapewnia, że wszystko będzie bezpiecznie. Giertych: „Bierzemy sobie następnego (miliardera – red.). Bezpieczeństwo całej operacji. Bierzemy to jak przez śluzę”. W tym kontekście pada nazwisko Zygmunta Solorza. Giertych pyta, czy „nie możemy napisać książki o Sołowowie (Michale – red.)?”. Po chwili mecenas proponuje: „O Czarneckim (Leszku – red.) można napisać trzecią książkę (…) No to słuchaj. Ja mam kogoś, kto do nich pójdzie. Rzucisz im pytania? Czy już rzuciłeś? (…) Zadasz mu (Sołowowowi – red.) pytanie, czy 1982 roku przewoził pan biżuterię w odbycie? Delikatnie. Dziewięć takich pytań”. „..(źródło )
„To ja rozwaliłem rząd PiS-u. I jestem z tego dumny. Skoro pan chciał Konrada Wallenroda, to proszę bardzo – powiedział dziennikarzowi "Newsweeka" Roman Giertych. „...”Giertych: Rozwaliłem rząd Kaczyńskiego. Byłem Wallenrodem”...”Odnonosząc się do czasów liderowania w LPR powiedział: "Już nie oceniam ludzi tak kategorycznie. Nadal jestem konserwatywny i tutaj poglądy mi się niewiele zmieniły".- Ale poprzedni mój wizerunek społeczny wynikał po pierwsze z pewnego przejaskrawienia medialnego, a po drugie z tła, na którym występowałem w klubie i partii, gdzie miałem ludzi głoszących poglądy kompletnie od czapy - dodał.Gietych mówi wprost, że do LPR sprzed lat raczej by już dziś nie pasował.”...”Z sympatią patrzy zaś w stronę obozu rządzącego. Przyznaje się do długoletniej przyjaźni ze środowiskiem PO. - My się przyjaźniliśmy z Donaldem Tuskiem, Rokitą, Schetyną itd., grywaliśmy z nimi po cichu w piłkę, w koszykówkę. Gdyby wówczas się o tym dowiedział nasz elektorat, toby nas rozszarpał. Ale taka była rzeczywistość. Jestem z Donaldem Tuskiem na „ty” od lat, a w rządzie PiS nie byłem z nikim na „ty” - podkreślił. „..(źródło )
http://naszeblogi.pl/47998-tusk-caly-cz ... -giertycha
Giertych odradzał Nisztorowi publikację książki o Janie Kulczyku. „...„ Będzie ścigał Cię do końca świata. Wszystkimi możliwymi metodami. (…) **Wyjdzie książka, oni cię pozwą za chwilę. Ty nie wyrwiesz kasy ja nie zarobię kasy. Faktem jest, że jak sprzedamy mu tę książkę, to książka nie wyjdzie. To jest prawda. Ale ty musisz, słuchaj, za tyle kasy to ty napiszesz następną książkę. No, o kimś innym „..”Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy (400 tys. - dop. red.) i dziesięć pro (chodzi o procent od tego, co uda się wyciągnąć od Kulczyka). (…) Możemy taki „way of life zrobić”. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny „...”Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie megabestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa [miliardera – red.], tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam „..”Masz materiał na następną książkę, to możemy zrobić firmę , tak? Ja daję opiekę prawną. Wszystko załatwię tak, żeby było koszerne. Ty zbierasz materiały, ty piszesz, zadajesz pytania „...(źródło )
„„Spółka kupuje anonimowo. Oczywiście przez mojego człowieka. Mojego nazwiska nie będzie. Kupuje, płaci podatki, wszystko. Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie mega bestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa (miliardera – red.), tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam (…). W tej chwili modus operandi, że se bierzemy następnego gościa, tak?”. W końcu Giertych przechodzi do rzeczy: „Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy (400 tysięcy złotych – red.) i dziesięć pro (chodzi o procenty, od tego co uda się wyciągnąć od Kulczyka – red.).” Giertych roztacza perspektywy: „Bo możemy taki " way of life" zrobić. Ty będziesz pisał. A ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny”. Mecenas zapewnia, że wszystko będzie bezpiecznie. Giertych: „Bierzemy sobie następnego (miliardera – red.). Bezpieczeństwo całej operacji. Bierzemy to jak przez śluzę”. W tym kontekście pada nazwisko Zygmunta Solorza. Giertych pyta, czy „nie możemy napisać książki o Sołowowie (Michale – red.)?”. Po chwili mecenas proponuje: „O Czarneckim (Leszku – red.) można napisać trzecią książkę (…) No to słuchaj. Ja mam kogoś, kto do nich pójdzie. Rzucisz im pytania? Czy już rzuciłeś? (…) Zadasz mu (Sołowowowi – red.) pytanie, czy 1982 roku przewoził pan biżuterię w odbycie? Delikatnie. Dziewięć takich pytań”. „..(źródło )
„To ja rozwaliłem rząd PiS-u. I jestem z tego dumny. Skoro pan chciał Konrada Wallenroda, to proszę bardzo – powiedział dziennikarzowi "Newsweeka" Roman Giertych. „...”Giertych: Rozwaliłem rząd Kaczyńskiego. Byłem Wallenrodem”...”Odnonosząc się do czasów liderowania w LPR powiedział: "Już nie oceniam ludzi tak kategorycznie. Nadal jestem konserwatywny i tutaj poglądy mi się niewiele zmieniły".- Ale poprzedni mój wizerunek społeczny wynikał po pierwsze z pewnego przejaskrawienia medialnego, a po drugie z tła, na którym występowałem w klubie i partii, gdzie miałem ludzi głoszących poglądy kompletnie od czapy - dodał.Gietych mówi wprost, że do LPR sprzed lat raczej by już dziś nie pasował.”...”Z sympatią patrzy zaś w stronę obozu rządzącego. Przyznaje się do długoletniej przyjaźni ze środowiskiem PO. - My się przyjaźniliśmy z Donaldem Tuskiem, Rokitą, Schetyną itd., grywaliśmy z nimi po cichu w piłkę, w koszykówkę. Gdyby wówczas się o tym dowiedział nasz elektorat, toby nas rozszarpał. Ale taka była rzeczywistość. Jestem z Donaldem Tuskiem na „ty” od lat, a w rządzie PiS nie byłem z nikim na „ty” - podkreślił. „..(źródło )
http://naszeblogi.pl/47998-tusk-caly-cz ... -giertycha
Piotr Nisztor dla Onetu: dla mnie propozycja Giertycha była jednoznaczna
- Według mnie o żadnym blefie (Romana Giertycha) nie było mowy. (…) Dla mnie propozycja ta, (zawiązanie biznesu, polegającego na tym, że Nisztor pisałby książki dotyczące najbogatszych Polakach, a Giertych zajmowałby się szantażowaniem ich publikacją tych materiałów - red.) była jednoznaczna - mówi Onetowi Piotr Nisztor, dziennikarz, który nagrał rozmowę swoją z mec. Romanem Giertychem i Janem Pińskim.
Poleć
Jacek Gądek: - Pana telefon jest na podsłuchu?
Piotr Nisztor: - Sądzę, że tak.
Dlaczego sądzi Pan, że ABW Pana teraz prześwietla?
Wiem, że funkcjonariusze ABW rozmawiali formalnie lub nieformalnie z różnymi moimi znajomymi. Część zadawanych pytań dotyczyła mojej osoby.
Czy teraz są wywierane na Panu jakieś naciski ws. poprzednich taśm "Wprost' jak i tej z Romanem Giertychem?
Oprócz absurdalnych ataków medialnych oraz rozsiewania przeróżnych pogłosek na mój temat żadnych nacisków nie czuje.
A jak to było: powiedział Pan Sylwestrowi Latkowskiemu i Michałowi Majewskiemu z "Wprost", że ma nagranego Giertycha i zapytał Pan, czy by tego nie opublikowali w tygodniku?
Proszę ich zapytać.
Dlaczego sam nie opublikuje Pan całego nagrania swojej rozmowy z Romanem Giertychem i Janem Piński, skoro jest ono w Pana posiadaniu?
Nagranie przekazałem redakcji "Wprost". Taśma ta podobnie jak te pozostałe jest publikowana z pominięciem kwestii obyczajowych i prywatnych.
Przekazał Pan Romanowi Giertychowi książkę o Janie Kulczyku bądź jej szkic? A jeśli tak, to ile ten materiał liczył stron?
Nie przekazywałem Giertychowi żadnych fragmentów zbieranego przeze mnie materiału.
Giertych pokazuje, że ma od Pana ok. 200 stron książki. A Pan stwierdził we "Wprost", że "jedyna rzecz, która może gdzieś funkcjonować, to są fragmenty szkicu, kilka lub kilkanaście stron, które komuś wysłał Pan do autoryzacji lub przejrzenia". To co w takim razie ma Giertych?
Proszę o to zapytać Romana Giertycha. Mogę tylko powiedzieć, że szkic opierający się na zebranym materiale to gdzieś ponad półtora miliona znaków, ale bez załączników.
Rozmawiając z Giertychem 11 sierpnia 2011 r. miał Pan wrażenie, że Giertych był autentyczny, czy jednak stworzył jakąś legendę wokół siebie, by wyciągnąć od Pana książkę i wynegocjować kwotę za kupno praw autorskich do niej?
Według mnie o żadnym blefie nie było mowy. Romanowi Giertychowi bardzo mocno zależało na kupnie ode mnie praw autorskich do publikacji.
Czy w Pana ocenie w 2011 r. Giertych faktycznie na serio mówił o zawiązaniu z Pana udziałem biznesu, polegającego na tym, że Pan by pisał książki dot. najbogatszych Polakach, a Giertych zajmowałby się szantażowaniem ich publikacją tych materiałów?
Dla mnie propozycja ta była jednoznaczna. Chyba nie dziwi się Pan po zapoznaniu się ze słowami Romana Giertycha ujawnionymi przez "Wprost", że się na to nie zgodziłem?
Kogo Pana zdaniem reprezentował wtedy Giertych, gdy z Panem negocjował? Kim w Pana ocenie mogła być osoba, która chciała - cytując Giertych - "zrobić prezent Jasiowi"?
Nie mam pojęcia. Nie można zresztą też wykluczyć, że może to być tylko jego linia obrony i faktycznie żadnego tajemniczego klienta nie było nigdy.
Giertych twierdzi, że próbował Pan "dotrzeć do osób, które były wokół pana Kulczyka, żeby mu tę książkę sprzedać". Piński sugeruje nawet, że jakiś układ ws. niewydawania lub sprzedaży praw do książki o Kulczyka z kimś Pan zawarł. Może Pan w sposób kategoryczny powiedzieć: nikomu nie obiecałem, że nie opublikuję tej książki ani też nikomu nie sprzedałem praw do niej?
Powtarzałem to już wielokrotnie. Poza tym cały czas mówi pan o książce, której nigdy nie było. To był tylko bardzo obszerny szkic dotyczący Jana Kulczyka. Najlepszym dowodem, że nie mam nic do ukrycia będzie wydanie książki w przyszłym roku. Mam nadzieję, że wówczas ci wszyscy, którzy tak chętnie o tym dzisiaj mówią, nie przemilczą jej po publikacji.
Przedsmakiem będzie zresztą książka "Nietykalni - kulisy polskich prywatyzacji", która ukaże się na przełomie września i października br. nakładem wydawnictwa Editions Spotkania. Na materiale zgromadzonym o miliarderze będzie się opierał jeden z rozdziałów dotyczący samego biznesmena i prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej.
Jaka Pana zdaniem była w 2011 r. rola Jana Pińskiego ws. Pana książki o Janie Kulczyku? A jaka jest dzisiaj, gdy wprost sugeruje on, że Pan kłamie ws. sprzedaży prawa do książki?
Jan Piński to człowiek od lat bardzo blisko związany z Romanem Giertychem. Myślę więc, że warto byłoby się dowiedzieć, jaka to jest relacja i czy dzięki tej znajomości Jan Piński odnosił jakiekolwiek profity. Dotychczas nie widziałem, aby któryś z dociekliwych dziennikarzy zadał mu pytania w tej sprawie.
Ma Pan dobre kontakty z Janem Burym? Albo - jak twierdzi Piński - jest Pan "blisko zaprzyjaźniony z politykami PSL"?
Widziałem go kilka razy w życiu, podobnie jak Donalda Tuska, Antoniego Macierewicza, Janusza Palikota... Mam wymieniać jeszcze? Naprawdę takie zarzuty są śmieszne. Nie jestem związany z żadną partią polityczną. Lecz jako dziennikarz śledczy znam różne osoby - od polityków, przez biznesmenów, oficerów służb, a chociażby na adwokatach kończąc. To normalne w tym zawodzie.
Czy w swojej ocenie złamał Pan prawo? Giertych wskazuje na art. 14 prawa prasowego (stanowi on: "Publikowanie lub rozpowszechnianie w inny sposób informacji utrwalonych za pomocą zapisów fonicznych i wizualnych wymaga zgody osób udzielających informacji")? Giertych nawet zapowiada, że zażąda dla Pana kary pół roku prac społecznych w jednym z hospicjów. Jak Pan się odniesie do takiego postulatu?
Uważam, że działałem zgodnie z prawem. Nie mam sobie nic do zarzucenia. A czy według pana Adam Michnik popełnił przestępstwo, nagrywając Lwa Rywina?
Kiedy Pana książka o Janie Kulczyku trafi do księgarni?
Mam nadzieję, że w przyszłym roku. Konkretne informacje będę w stanie przekazać po podpisaniu umowy z wydawcą. Tymczasem, tak jak mówiłem wcześniej, na przełomie września i października br. ukaże się książka "Nietykalni", w której znajdzie się obszerny rozdział o miliarderze.
Dalej jest Pan na "ty" z Giertychem i Pińskim?
Tak i do tego regularnie się spotykamy (śmiech).
(jam)
- Według mnie o żadnym blefie (Romana Giertycha) nie było mowy. (…) Dla mnie propozycja ta, (zawiązanie biznesu, polegającego na tym, że Nisztor pisałby książki dotyczące najbogatszych Polakach, a Giertych zajmowałby się szantażowaniem ich publikacją tych materiałów - red.) była jednoznaczna - mówi Onetowi Piotr Nisztor, dziennikarz, który nagrał rozmowę swoją z mec. Romanem Giertychem i Janem Pińskim.
Poleć
Jacek Gądek: - Pana telefon jest na podsłuchu?
Piotr Nisztor: - Sądzę, że tak.
Dlaczego sądzi Pan, że ABW Pana teraz prześwietla?
Wiem, że funkcjonariusze ABW rozmawiali formalnie lub nieformalnie z różnymi moimi znajomymi. Część zadawanych pytań dotyczyła mojej osoby.
Czy teraz są wywierane na Panu jakieś naciski ws. poprzednich taśm "Wprost' jak i tej z Romanem Giertychem?
Oprócz absurdalnych ataków medialnych oraz rozsiewania przeróżnych pogłosek na mój temat żadnych nacisków nie czuje.
A jak to było: powiedział Pan Sylwestrowi Latkowskiemu i Michałowi Majewskiemu z "Wprost", że ma nagranego Giertycha i zapytał Pan, czy by tego nie opublikowali w tygodniku?
Proszę ich zapytać.
Dlaczego sam nie opublikuje Pan całego nagrania swojej rozmowy z Romanem Giertychem i Janem Piński, skoro jest ono w Pana posiadaniu?
Nagranie przekazałem redakcji "Wprost". Taśma ta podobnie jak te pozostałe jest publikowana z pominięciem kwestii obyczajowych i prywatnych.
Przekazał Pan Romanowi Giertychowi książkę o Janie Kulczyku bądź jej szkic? A jeśli tak, to ile ten materiał liczył stron?
Nie przekazywałem Giertychowi żadnych fragmentów zbieranego przeze mnie materiału.
Giertych pokazuje, że ma od Pana ok. 200 stron książki. A Pan stwierdził we "Wprost", że "jedyna rzecz, która może gdzieś funkcjonować, to są fragmenty szkicu, kilka lub kilkanaście stron, które komuś wysłał Pan do autoryzacji lub przejrzenia". To co w takim razie ma Giertych?
Proszę o to zapytać Romana Giertycha. Mogę tylko powiedzieć, że szkic opierający się na zebranym materiale to gdzieś ponad półtora miliona znaków, ale bez załączników.
Rozmawiając z Giertychem 11 sierpnia 2011 r. miał Pan wrażenie, że Giertych był autentyczny, czy jednak stworzył jakąś legendę wokół siebie, by wyciągnąć od Pana książkę i wynegocjować kwotę za kupno praw autorskich do niej?
Według mnie o żadnym blefie nie było mowy. Romanowi Giertychowi bardzo mocno zależało na kupnie ode mnie praw autorskich do publikacji.
Czy w Pana ocenie w 2011 r. Giertych faktycznie na serio mówił o zawiązaniu z Pana udziałem biznesu, polegającego na tym, że Pan by pisał książki dot. najbogatszych Polakach, a Giertych zajmowałby się szantażowaniem ich publikacją tych materiałów?
Dla mnie propozycja ta była jednoznaczna. Chyba nie dziwi się Pan po zapoznaniu się ze słowami Romana Giertycha ujawnionymi przez "Wprost", że się na to nie zgodziłem?
Kogo Pana zdaniem reprezentował wtedy Giertych, gdy z Panem negocjował? Kim w Pana ocenie mogła być osoba, która chciała - cytując Giertych - "zrobić prezent Jasiowi"?
Nie mam pojęcia. Nie można zresztą też wykluczyć, że może to być tylko jego linia obrony i faktycznie żadnego tajemniczego klienta nie było nigdy.
Giertych twierdzi, że próbował Pan "dotrzeć do osób, które były wokół pana Kulczyka, żeby mu tę książkę sprzedać". Piński sugeruje nawet, że jakiś układ ws. niewydawania lub sprzedaży praw do książki o Kulczyka z kimś Pan zawarł. Może Pan w sposób kategoryczny powiedzieć: nikomu nie obiecałem, że nie opublikuję tej książki ani też nikomu nie sprzedałem praw do niej?
Powtarzałem to już wielokrotnie. Poza tym cały czas mówi pan o książce, której nigdy nie było. To był tylko bardzo obszerny szkic dotyczący Jana Kulczyka. Najlepszym dowodem, że nie mam nic do ukrycia będzie wydanie książki w przyszłym roku. Mam nadzieję, że wówczas ci wszyscy, którzy tak chętnie o tym dzisiaj mówią, nie przemilczą jej po publikacji.
Przedsmakiem będzie zresztą książka "Nietykalni - kulisy polskich prywatyzacji", która ukaże się na przełomie września i października br. nakładem wydawnictwa Editions Spotkania. Na materiale zgromadzonym o miliarderze będzie się opierał jeden z rozdziałów dotyczący samego biznesmena i prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej.
Jaka Pana zdaniem była w 2011 r. rola Jana Pińskiego ws. Pana książki o Janie Kulczyku? A jaka jest dzisiaj, gdy wprost sugeruje on, że Pan kłamie ws. sprzedaży prawa do książki?
Jan Piński to człowiek od lat bardzo blisko związany z Romanem Giertychem. Myślę więc, że warto byłoby się dowiedzieć, jaka to jest relacja i czy dzięki tej znajomości Jan Piński odnosił jakiekolwiek profity. Dotychczas nie widziałem, aby któryś z dociekliwych dziennikarzy zadał mu pytania w tej sprawie.
Ma Pan dobre kontakty z Janem Burym? Albo - jak twierdzi Piński - jest Pan "blisko zaprzyjaźniony z politykami PSL"?
Widziałem go kilka razy w życiu, podobnie jak Donalda Tuska, Antoniego Macierewicza, Janusza Palikota... Mam wymieniać jeszcze? Naprawdę takie zarzuty są śmieszne. Nie jestem związany z żadną partią polityczną. Lecz jako dziennikarz śledczy znam różne osoby - od polityków, przez biznesmenów, oficerów służb, a chociażby na adwokatach kończąc. To normalne w tym zawodzie.
Czy w swojej ocenie złamał Pan prawo? Giertych wskazuje na art. 14 prawa prasowego (stanowi on: "Publikowanie lub rozpowszechnianie w inny sposób informacji utrwalonych za pomocą zapisów fonicznych i wizualnych wymaga zgody osób udzielających informacji")? Giertych nawet zapowiada, że zażąda dla Pana kary pół roku prac społecznych w jednym z hospicjów. Jak Pan się odniesie do takiego postulatu?
Uważam, że działałem zgodnie z prawem. Nie mam sobie nic do zarzucenia. A czy według pana Adam Michnik popełnił przestępstwo, nagrywając Lwa Rywina?
Kiedy Pana książka o Janie Kulczyku trafi do księgarni?
Mam nadzieję, że w przyszłym roku. Konkretne informacje będę w stanie przekazać po podpisaniu umowy z wydawcą. Tymczasem, tak jak mówiłem wcześniej, na przełomie września i października br. ukaże się książka "Nietykalni", w której znajdzie się obszerny rozdział o miliarderze.
Dalej jest Pan na "ty" z Giertychem i Pińskim?
Tak i do tego regularnie się spotykamy (śmiech).
(jam)
Wyjątkowo perfidne stwierdzenie Giertycha, zresztą jedno z wielu.Coltrane pisze:http://natemat.pl/100939,roman-giertych ... suje-na-po
Roman Giertych: Chłopcy, którzy nazywają się "Ruchem Narodowym" nie mają z nim nic wspólnego. Zagłosuję na PO
Dawny wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego dzisiaj deklaruje, że zagłosuje na PO. I to pomimo utrzymujących się różnic światopoglądowych. – Ci chłopcy, którzy nazywają się "Ruchem Narodowym", nie mają z ruchem narodowym nic wspólnego i tylko kompromitują tradycję obozu narodowego – komentuje Roman Giertych w "Bez autoryzacji".
Pozostawiam bez komentarza ...
Roman Dmowski przewraca się w grobie, gdy słyszy takiego "endeka" jakim jest Giertych.